środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 6

Tego dnia nie zeszłam już na dół. Wolałam zostać w swoim łóżku i na spokojnie przemyśleć sytuację. W sumie nie wiedziałam czemu się przejmuję.. Co mógł mi zrobić?
To jest Anglia XXI w. Nikogo nie zdziwi tu fakt, że ktoś się z kimś obudził rano w łóżku. Przecież nie musiałam wyjaśniać nawet tej sytuacji. Nie było sensu. W końcu to było moje życie, które tylko do pewnego czasu toczyło się poza granicami kraju.
Miałam plan dotyczący mojego dalszego egzystowania tutaj, ale musiałam wprowadzać go powoli. Byłam pełnoletnia, ale wiedziałam, że nie jestem w stanie się tak po prostu stąd wyprowadzić. Nie miałam za wiele własnych pieniędzy. Wszystko należało do ojca, a on w każdej chwili mógł zablokować mi konto. W razie szalonego pomysłu z wyprowadzką, zostałabym na lodzie i musiałabym powrócić do rodziny. To nie wchodziło w grę.
Do poniedziałku został już tylko jeden dzień. Wiedziałam, że wszystko się ułoży. Nie było innego wyjścia. Jakoś musiałam przetrwać wśród obcych. Ta myśl wywołała u mnie uśmiech na twarzy. Może coś w tym jest?
Musiałam się zastanowić nad tym co chciałabym robić. Chciałam czegoś więcej poza szkołą i domem. Musiałam zarobić trochę pieniędzy. Jakakolwiek praca fizyczna w różnego rodzaju zakładach nie wchodziła w grę. Nie dlatego, żeby mi się nie chciało, ale jeżeli ojciec by się o tym dowiedział to i tak kazałby mi zaprzestać, gdyż godziłoby to w jego dobre imię..
Kelnerka? Ta opcja bardziej przypadły mi do gustu.
Musiałam tylko znaleźć lokal, gdzie szukają pracowników. Mogłabym przychodzić tam każdego dnia po szkole, oraz w weekendy. Moje plany wciąż przybierały na sile. Życie byłoby wtedy o wiele piękniejsze. Musiałam w końcu coś z nim zrobić. Nie mogłam siedzieć bezczynnie.
Przejrzałam ogłoszenia w internecie. Ku mojemu niezadowoleniu nie znalazłam nic czego bym oczekiwała. Może mam za duże wymagania?
,,Kelnerka w restauracji" to jednak chyba nie należało do wygórowanych mniemań.
Postanowiłam, że poszukam czegoś następnego dnia. W końcu przecież musiało się coś pojawić.

Poniedziałek wcale nie był lepszy od weekendu. Od rana padało, a zza chmur nie mógł przebić się ani jeden promyk słońca. To miał być początek jesieni?
-Proszę mnie tutaj wysadzić- powiedziałam do kierowcy
Znowu mnie podwoził do szkoły. Nadia była chora, a Artur z Błażejem zaczynali na późniejszą godzinę. Musiałam sama wkroczyć do szkoły i jakoś się w niej odnaleźć.
Nie miałam wcale problemu z rozmieszczeniem klas, ale raczej z ludźmi w nich. Nie znałam ich. Właściwie to nie miałam zamiaru ich poznawać na początku jak jeszcze myślałam, że tak szybko się stąd wydostanę. Jednak myliłam się.
Teraz nie znałam nikogo z kim mogłabym zamienić chodź kilka słów. Doszłam w końcu do wniosku, że nie było sensu nawet tutaj przyjeżdżać. Co będę robić? Grzecznie słuchać nauczycieli?
Jeszcze mi się to tutaj nie zdarzyło.
Zrezygnowana przekroczyłam próg szkoły. Musiałam sobie z tym jakoś poradzić. Podążyłam do klasy i od razu zauważyłam jedną rzecz, która także była nowa. Korytarze były pełne ludzi. Oznaczało to, że po raz pierwszy odkąd zamieszkałam w Anglii- nie spóźniłam się na lekcje.
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany.
Podeszłam pod salę lekcyjną i od razu poczułam na sobie spojrzenie dziewczyn. Nie mogłam wyglądać na niezdecydowaną, ani zagubioną. Musiałam być wciąż pewna siebie. Tylko jak ja to miałam zrobić, kiedy wokoło mnie nie było nikogo znajomego?
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać sms do Nadii licząc, że mi szybko odpisze.
Minęła minuta, druga.. nadal nie dostawałam odpowiedzi. Pewnie nadal spała.. w końcu była chora..
Jeżeli miałabym podać listę osób, które miałyby mnie wybawić z opresji, to Matt byłby zdecydowanie ostatni. Nie wiedziałam nawet kiedy zjawił się w pobliżu mnie.
-Witaj piękna- zaczął
Spojrzałam na chłopaka i nie wiedziałam jak zareagować. W sumie nadal nie byłam pewna jak tak właściwie wyglądają nasze kontakty.
-Nie bój się kochanie- roześmiał się- o niczym się nie dowiedzą
-Nie obchodzi mnie to- mruknęłam i odeszłam
Pomimo tej krótkiej wymiany zdań byłam szczęśliwa. Nie dlatego, że spotkałam Matt'a, bo na nim mi w ogóle nie zależało, ale dlatego, że chociaż przez chwilę zajął mój czas.
Niestety zostało jeszcze siedem godzin.
Siedem godzin w samotności...
-Jak widzę mamy kolejnego nowego ucznia w klasie- oznajmiła wesoło nauczycielka
Cała klasa oprócz mnie zaczęła się rozglądać. Męska część spojrzała na chłopaka nieco obojętnym wzrokiem i było to zupełne przeciwieństwo dziewczyn, którym najprawdopodobniej się spodobał. Oznaczało to, że nie uszła ich uwadze także moja dzisiejsza rozmowa z Matt'em. Czyżbym narobiła sobie już na początku wrogów?
Matt przedstawił się krótko wzbudzając ogólne ,,och" i ,,ach".
Zaśmiałam się cicho. To będzie ciekawe.

Od Nieznajomy:
Słyszałaś te pomruki zadowolenia na mój widok?
Kochają mnie xx

Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i zapisałam numer chłopaka. Kto wie.. może mi się jedna przyda?

Do Matt
Nie wszystkie
Nie zapominaj.

Od Matt
Kwestia czasu Skarbie ;*

Wzięłam głęboki oddech. Zaczyna się długi dzień...

2 komentarze:

  1. Bardzo lubię twojego bloga i mam nadzieję że będziesz go nadal prowadziła bo jestem ciekawa jak się ta historia potoczy. Szkoda byłoby, żebyś przerwała pisanie tak jak dużo innych blogerek w połowie opowiadania. Bardzo mi się podobał rozdział i mam nadzieję, posty będą się pojawiały częściej :))

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    CUDO <3

    OdpowiedzUsuń