wtorek, 16 grudnia 2014

Informacja

Z powodów czysto osobistych Blog zostaje zawieszony do terminu bliżej nie określonego.
Najbliższy rozdział zostanie opublikowany albo w drugiej połowie stycznia, albo w lutym.
Wszystko zależy od tego jak potoczą się niektóre sprawy.

Jeżeli ktoś miałby taką ochotę, to możecie się ze mną kontaktować poprzez:
Twitter-> @marcelaaa_1000

Przepraszam, że tak wyszło, ale jest to konieczne rozwiązanie.
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
M.

P.S Trzymajcie za mnie kciuki :*

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 7

Przez cały zeszły tydzień unikałam Matt'a jak się tylko dało. Nie chodziło o to, że bałam się konfrontacji z chłopakiem, ale czułam wewnętrzną potrzebę ograniczenia kontaktu.
Nadia wciąż była chora, ale na szczęście Artur i Błażej zaczynali o tej samej porze. Nie było to to samo co z przyjaciółką, z którą jednak chodziłam do klasy, ale w sumie zawsze coś. Przynajmniej nie nudziło mi się na przerwach i poznałam jeszcze więcej chłopaków z ich klasy.
Moje kontakty rozszerzyły się, przez co miałam jeszcze większe wrażenie, że poznając chłopaków z starszych klas- robię sobie jeszcze więcej wrogów w swojej własnej. Wydawało mi się, że dziewczynom z mojej klasy podoba się dosłownie każdy chłopak. Kiedy z jakimś rozmawiałam, od razu widziałam w odległości kilku metrów którąś z ,,znajomych" twarzy. Patrzyły na mnie wrogim wzrokiem jakbym co najmniej zabierała im go na zawsze. Oczywiście mogły do nich przecież same podejść i zagadać, a nie patrzyć na nich z odległości licząc, że wtedy cudownym sposobem oni dowiedzą się o ich istnieniu...Kilkakrotnie miałam zamiar coś powiedzieć, ale za każdym razem zdążyłam się opanować.
-Hej piękna- usłyszałam
Matt znów zaszedł do mnie od tyłu co nie dawało mi szansy na ucieczkę
-Znowu ty- mruknęłam ledwie na niego patrząc
-Mam wrażenie, że mnie nie lubisz- powiedział uśmiechając się
-Tylko wrażenie?- spytałam rozbawiona
-Kiedyś się do mnie przekonasz..- zaśmiał się- ale na razie mamy jeszcze mnóstwo czasu przed sobą.. Zajmę się teraz kimś kto zwraca na mnie uwagę
-Ave- powiedziałam zadowolona
-A Ciebie może zeżreć zazdrość Kotku- zakończył uśmiechając się szeroko i zawrócił na pięcie
-Niedoczekanie!- zawołałam za chłopakiem
Matt coraz bardziej mnie irytował. Co on sobie wyobrażał?
Pochodził z równie bogatej rodziny, ale dla odmiany miał oboje rodziców. Mało prawdopodobne by pomiędzy nimi źle się działo. Ludzie nie potrafią raczej aż tak dobrze grać kogoś innego jeżeli w grę wchodzi prawdziwe życie..
U nas na kolacji było od samego początku widać, że coś nie gra. Ojciec spojrzał na mnie i brata może zaledwie dwa razy. Nie obchodziliśmy go.
Dziś jednak miało się zdarzyć coś, na co czekałam już od tygodnia. Nie chodziło tu wcale o rozpoczęcie weekendu, ale o coś o wiele bardziej atrakcyjnego.
Zaraz po szkole miałam się udać na rozmowę kwalifikacyjną do pobliskiej kawiarni. Wiedziałam, że jeśli dostanę tam prace to będę spotykać wiele osób z szkoły, ale warto spróbować. W końcu potrzebuję pieniędzy, a to nie każdy akurat musi wiedzieć. Może będą to traktować jak coś w rodzaju ukrytej kamery,.. Przecież dobrze wiedzą, że mój ojciec ma tyle pieniędzy, że nie muszę robić dosłownie nic.
Tuż przed drzwiami wzięłam głęboki oddech. Musi się udać.. Musi.
Jak się okazało wraz ze mną zostało zaproszonych kilka innych dziewczyn. Każda z nas miała się zaprezentować jak najlepiej. Padały pytania o szkołę, dyspozycyjność i doświadczenie. Dowiedziałam się także, że dziś jeszcze zostanie podjęta decyzja odnośnie dwóch dziewczyn, które zostaną przyjęte na okres próbny. Miałyśmy się dowiedzieć tego dopiero na następny dzień. Jeżeli zadzwonią to się udało, a jeżeli nie- trzeba próbować dalej.
Wyszłam z kawiarni w dość dobrym nastroju. Dzień był piękny, a ja właśnie tego potrzebowałam. Pogody, która pozwoli mi o wszystkim zapomnieć.
Udałam się do domu, gdzie stanęłam jak wryta. Z salonu dobiegały głosy mamy i...taty?
Musiałam sprawdzić, bo nie wierzyłam własnym uszom. Mieszkamy tu już trzy tygodnie, a on pojawił się w domu już 2 raz !
Weszłam do pomieszczenia i mój wzrok spoczął na człowieku, który faktycznie był moim ojcem, a przynajmniej na papierze,
-Cześć- powiedziałam
-Cześć córeczko- odpowiedziała wesoło mama
Ojciec się nie odezwał.. W ogóle ledwo na mnie spojrzał.
Za co on nas tak nienawidził?
Nie mogłam tego już inaczej nazwać. Co zmieniło się w naszych relacjach, że zachowywał się tak jakbyśmy byli dla niego nikim..
Wyszłam z salonu i podążyłam w kierunku mojego pokoju. Cały dobry nastrój prysł w jednym momencie. Ostatnio był on jedną z nielicznych osób, które potrafiły zniszczyć mi humor dosłownie za każdym razem..
-Hej siostra- do pokoju wszedł Artur
-Puka się!- warknęłam
-Ojciec jest w domu- zupełnie zignorował mój postulat
-Wiem- westchnęłam bo już nie miałam na nic siły- ma nas w dupie, nic się nie zmieniło..

Sobota.. Dzień długo wyczekiwany przez każdego ucznia. Ja z kolei zamiast cieszyć się rzadko spotykaną tutaj pogodą, nie mogłam sobie znaleźć nigdzie miejsca. Liczyłam, że dziś zadzwoni mi telefon z wiadomością o dostaniu pracy.
Podobno nadzieja matką głupich..
No cóż..
Przynajmniej sobota upłynęła mi w wolnym tempie po raz pierwszy od bardzo dawna..

-Berenika wstawaj!- zawołał ktoś nade mną
-Odbiło Ci?- warknęłam zrzucając brata z łóżka przeklinając w duchu, że znowu zapomniałam zamknąć drzwi na klucz.
-Dziś niedziela- zaśmiał się masując najprawdopodobniej bolące po upadku udo
-I?- spytałam ziewając
-Ostatni dzień września..- powiedział jakby to wszystko wyjaśniało
-Co Ty kurwa ode mnie chcesz?- spytałam siadając na łóżku
-Urodziny babci- powiedział machając mi przed oczami
Patrzyłam na Artura jak na idiotę.
OK zapomniałam o jej urodzinach, ale po cholerę mnie budzi w środku nocy?
Przez zasłony nie przedzierał się, ani jeden promyk słońca, co oznaczało że nie będzie później niż piąta rano..
-I?
-Co Ty na to żebyśmy zrobili jej niespodziankę i wpadli na urodziny?- zaproponował
-Chcesz jechać dziś do Polski?- spytałam z niedowierzaniem
-A co w tym złego?- spytał
-Mama na to nie pójdzie- stwierdziłam ziewając po raz kolejny
-Nie musi z nami jechać...
Coś mi w tym wszystkim nie pasowało..
Babcia była ważną osobą w naszym życiu. Właściwie to najczęściej ona się nami zajmowała, kiedy byliśmy mali, ale nie sądziłam, żeby Arturowi, aż tak bardzo zależało na powrocie do Polski z jej powodu.
-Dobra.. a tak serio to o co chodzi?- spytałam już całkiem rozbudzona
-Właśnie pisałem z Darią.. myślę, że coś z tego może być..
-Jaką Darią?- spytałam nie bardzo mogąc skojarzyć właściwą osobę
-Z mojej dawnej klasy..
-Tą co Ci się tak zawsze podobała?
-Tak- roześmiał się
-Ale wiesz, że najpierw musimy znaleźć prezent i jak już dostaniemy się do babci, to nie wyjdziesz stamtąd?
-Mogłabyś iść sama..
-Nie ma mowy- zaprzeczyłam stanowczo- nie będę siedziała sama z ciotkami..
-Masz kuzynostwo..
-Wielkie dzięki- zaśmiałam się
Nasze kuzynostwo nie do końca należało do najbardziej pożądanej rodziny... W sumie tylko z nielicznymi mieliśmy jakiś kontakt..
-Więc w takim razie co?- spytał- chce się z nią spotkać...
Zastanowiłam się przez chwilę.
-Kup bilety- powiedziałam- idziemy za niedługo na zakupy po prezent.. Pojedziemy do babci i będziemy się dobrze bawić na jej urodzinach. Nie będziemy mieć w nocy samolotu, więc zostaniemy na noc i na rano będziemy mieli bilety... Ja niespodziewanie dostanę gorączki i zostajemy do niedzieli.. Może być?
-Jesteś najlepsza- powiedział przytulając mnie mocno
-Tylko nic nie jest za darmo- powiedziałam szybko- będę musiała tydzień jeść ten cholerny rosół i zamiast spotkać się ze znajomymi, leżeć w łóżku...
-Chyba, że wciągniemy babcię w spisek- zaśmiał się
Tygodniowe wakacje w roku szkolnym?
Czemu nie...


środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 6

Tego dnia nie zeszłam już na dół. Wolałam zostać w swoim łóżku i na spokojnie przemyśleć sytuację. W sumie nie wiedziałam czemu się przejmuję.. Co mógł mi zrobić?
To jest Anglia XXI w. Nikogo nie zdziwi tu fakt, że ktoś się z kimś obudził rano w łóżku. Przecież nie musiałam wyjaśniać nawet tej sytuacji. Nie było sensu. W końcu to było moje życie, które tylko do pewnego czasu toczyło się poza granicami kraju.
Miałam plan dotyczący mojego dalszego egzystowania tutaj, ale musiałam wprowadzać go powoli. Byłam pełnoletnia, ale wiedziałam, że nie jestem w stanie się tak po prostu stąd wyprowadzić. Nie miałam za wiele własnych pieniędzy. Wszystko należało do ojca, a on w każdej chwili mógł zablokować mi konto. W razie szalonego pomysłu z wyprowadzką, zostałabym na lodzie i musiałabym powrócić do rodziny. To nie wchodziło w grę.
Do poniedziałku został już tylko jeden dzień. Wiedziałam, że wszystko się ułoży. Nie było innego wyjścia. Jakoś musiałam przetrwać wśród obcych. Ta myśl wywołała u mnie uśmiech na twarzy. Może coś w tym jest?
Musiałam się zastanowić nad tym co chciałabym robić. Chciałam czegoś więcej poza szkołą i domem. Musiałam zarobić trochę pieniędzy. Jakakolwiek praca fizyczna w różnego rodzaju zakładach nie wchodziła w grę. Nie dlatego, żeby mi się nie chciało, ale jeżeli ojciec by się o tym dowiedział to i tak kazałby mi zaprzestać, gdyż godziłoby to w jego dobre imię..
Kelnerka? Ta opcja bardziej przypadły mi do gustu.
Musiałam tylko znaleźć lokal, gdzie szukają pracowników. Mogłabym przychodzić tam każdego dnia po szkole, oraz w weekendy. Moje plany wciąż przybierały na sile. Życie byłoby wtedy o wiele piękniejsze. Musiałam w końcu coś z nim zrobić. Nie mogłam siedzieć bezczynnie.
Przejrzałam ogłoszenia w internecie. Ku mojemu niezadowoleniu nie znalazłam nic czego bym oczekiwała. Może mam za duże wymagania?
,,Kelnerka w restauracji" to jednak chyba nie należało do wygórowanych mniemań.
Postanowiłam, że poszukam czegoś następnego dnia. W końcu przecież musiało się coś pojawić.

Poniedziałek wcale nie był lepszy od weekendu. Od rana padało, a zza chmur nie mógł przebić się ani jeden promyk słońca. To miał być początek jesieni?
-Proszę mnie tutaj wysadzić- powiedziałam do kierowcy
Znowu mnie podwoził do szkoły. Nadia była chora, a Artur z Błażejem zaczynali na późniejszą godzinę. Musiałam sama wkroczyć do szkoły i jakoś się w niej odnaleźć.
Nie miałam wcale problemu z rozmieszczeniem klas, ale raczej z ludźmi w nich. Nie znałam ich. Właściwie to nie miałam zamiaru ich poznawać na początku jak jeszcze myślałam, że tak szybko się stąd wydostanę. Jednak myliłam się.
Teraz nie znałam nikogo z kim mogłabym zamienić chodź kilka słów. Doszłam w końcu do wniosku, że nie było sensu nawet tutaj przyjeżdżać. Co będę robić? Grzecznie słuchać nauczycieli?
Jeszcze mi się to tutaj nie zdarzyło.
Zrezygnowana przekroczyłam próg szkoły. Musiałam sobie z tym jakoś poradzić. Podążyłam do klasy i od razu zauważyłam jedną rzecz, która także była nowa. Korytarze były pełne ludzi. Oznaczało to, że po raz pierwszy odkąd zamieszkałam w Anglii- nie spóźniłam się na lekcje.
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany.
Podeszłam pod salę lekcyjną i od razu poczułam na sobie spojrzenie dziewczyn. Nie mogłam wyglądać na niezdecydowaną, ani zagubioną. Musiałam być wciąż pewna siebie. Tylko jak ja to miałam zrobić, kiedy wokoło mnie nie było nikogo znajomego?
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam pisać sms do Nadii licząc, że mi szybko odpisze.
Minęła minuta, druga.. nadal nie dostawałam odpowiedzi. Pewnie nadal spała.. w końcu była chora..
Jeżeli miałabym podać listę osób, które miałyby mnie wybawić z opresji, to Matt byłby zdecydowanie ostatni. Nie wiedziałam nawet kiedy zjawił się w pobliżu mnie.
-Witaj piękna- zaczął
Spojrzałam na chłopaka i nie wiedziałam jak zareagować. W sumie nadal nie byłam pewna jak tak właściwie wyglądają nasze kontakty.
-Nie bój się kochanie- roześmiał się- o niczym się nie dowiedzą
-Nie obchodzi mnie to- mruknęłam i odeszłam
Pomimo tej krótkiej wymiany zdań byłam szczęśliwa. Nie dlatego, że spotkałam Matt'a, bo na nim mi w ogóle nie zależało, ale dlatego, że chociaż przez chwilę zajął mój czas.
Niestety zostało jeszcze siedem godzin.
Siedem godzin w samotności...
-Jak widzę mamy kolejnego nowego ucznia w klasie- oznajmiła wesoło nauczycielka
Cała klasa oprócz mnie zaczęła się rozglądać. Męska część spojrzała na chłopaka nieco obojętnym wzrokiem i było to zupełne przeciwieństwo dziewczyn, którym najprawdopodobniej się spodobał. Oznaczało to, że nie uszła ich uwadze także moja dzisiejsza rozmowa z Matt'em. Czyżbym narobiła sobie już na początku wrogów?
Matt przedstawił się krótko wzbudzając ogólne ,,och" i ,,ach".
Zaśmiałam się cicho. To będzie ciekawe.

Od Nieznajomy:
Słyszałaś te pomruki zadowolenia na mój widok?
Kochają mnie xx

Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i zapisałam numer chłopaka. Kto wie.. może mi się jedna przyda?

Do Matt
Nie wszystkie
Nie zapominaj.

Od Matt
Kwestia czasu Skarbie ;*

Wzięłam głęboki oddech. Zaczyna się długi dzień...