Dzień minął szybciej niż mogłam się tego spodziewać. Sądzę, że jestem na dobrej drodze do przyjaźni z Nadią i Błażejem. Nie chodziło o to, że byli Polakami i ich przez to bardziej lubiłam, ale wydawali się być normalni. Wszystkie kolejne przerwy pomiędzy zajęciami spędzałam właśnie z nimi co powodowało, że poznawaliśmy się coraz lepiej.
Jednak, kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek tego dnia poczułam ulgę, że mogę już wrócić do czegoś, co w najbliższym czasie będę musiała nazywać domem. Po raz kolejny spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Za każdym razem miałam nikłą nadzieję, że jednak czeka na mnie jakakolwiek wiadomość od moich przyjaciół. Muszą w końcu kiedyś zrozumieć, że nie miałam wyboru.. Tylko kiedy to nastąpi?
Przed szkołą czekał na nas ten sam samochód z tym samym kierowcą, który odwoził nas tutaj rano. Zaczęłam się zastanawiać czy nie było by dla nas lepiej jakbyśmy jednak dojeżdżali tutaj autobusem bądź metrem. Czułam na sobie spojrzenia uczniów, kiedy wsiadaliśmy do środka.
-Musi pan po nas przyjeżdżać?- spytałam
-Tak- brzmiała odpowiedź- nie znacie Londynu i...
W tym samym momencie mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go jak najszybciej z torebki mając kolejną nadzieje.. ale jak zwykle daremną. Wiadomość była od Nadii, jednak nie sądziłam, że może ona mnie tak ucieszyć.
-Jutro pojedziemy z znajomymi- powiedziałam i zakończyłam definitywnie tym temat
Pozostała jeszcze tylko kwestia wytłumaczenia Nadii gdzie mieszkamy, ale to był najmniejszy z problemów.
Kiedy wjechaliśmy na podjazd, momentalnie drzwi do domu się otworzyły i stanęła w nich zadowolona mama,
-Jak w szkole?- spytała na wstępie
-W porządku- odparliśmy jednocześnie i każde z nas powędrowało w inną stronę.
Kiedy już miałam wchodzić do swojego nowego pokoju, nagle wpadło mi do głowy pytanie, które nie dawało mi spokoju cały dzisiejszy dzień.
-Mamo!- zawołałam
-Tak?- spytała stając pod schodami
-Jest tata?
Uśmiech mamy lekko zbladł po czym pojawił się ponownie.
-Nie, ale dzwonił jak byliście w szkole i kazał Was pozdrowić..
-Kiedy będzie?- nie dawałam za wygraną
-Jeszcze nie wie, ale jak będzie coś wiadomo to na pewno Was o tym poinformuje..
-Jasne- westchnęłam i weszłam do pokoju.
Wiadome było, że tata nie będzie się z nami kontaktował. Nie interesowaliśmy go. Odkąd zaczął dobrze zarabiać to liczyły się dla niego tylko i wyłącznie pieniądze. Tylko gdzie reszta? Rodzinę już dawno odstawił na bok, ale nasza mama wciąż tego jeszcze nie dostrzegała, albo nie chciała dostrzec.
Położyłam się na łóżku z małą nadzieją, że jak się ponownie obudzę, znów będę w Polsce z swoimi przyjaciółmi. Czy tak wiele żądam? Życie sypało mi się z każdym dniem coraz bardziej, a ja nie mogłam nic z tym zrobić..
Kolejny dzień
Chyba spóźnienia do szkoły wejdą mi już w nawyk. Jak wczoraj ewidentnie się nie śpieszyłam, tak dziś po prostu za późno wstałam. Nie wiedziałam się czy powinnam się śpieszyć czy też nie. W końcu i tak nie było najmniejszej szansy, że zdążę na pierwszą lekcje,
Pomimo tego ubrałam się szybko i z pozoru niedbale spięłam włosy w luźnego koka. W rzeczywistości zajęło mi to aż piętnaście minut. Tak jak się spodziewałam w domu nie zastałam nikogo. Nawet własnego brata, Wybrałam numer, a po odczekaniu siódmego sygnału wyłączyłam się. Czym jest tak zajęty, że nie może odebrać?
Westchnęłam i postanowiłam wybrać numer Nadii. Odebrała po drugim sygnale.
-Wybierasz się do szkoły?- zaśmiała się na powitanie
-Tak- powiedziałam ziewając jednocześnie- jesteś już tam?
Prawda była taka, że umówiłyśmy się, że tego dnia jedziemy razem. Jednak ja za późno wstałam i wyszło jak wyszło.
-Tak, jestem. Byłam po Ciebie, ale Artur stwierdził, że jeszcze śpisz i nie będzie Cię budził..
-Super- mruknęłam
Rozmowa z Nadią trwała jeszcze chwilę. Wyłączyłam się i jedynym pytaniem, które zaczęło mi krążyć po głowie to: jak ja się tam dostanę?
Szybko sprawdziłam z internecie wszystkie możliwe połączenia na trasie: dom-> szkoła.
Oczywiście taksówka była najlepszym wyjściem, ale jednocześnie najdroższym. Zdecydowałam się w końcu pojechać autobusem, bo jak się okazało przystanek znajduje się zaledwie sto metrów od domu.
Podróż w kierunku szkoły jak na pierwszy raz wyglądała dosyć nerwowo. Biorąc pod uwagę, że po raz pierwszy korzystałam z komunikacji miejskiej poza granicami mojego kraju, a w tym wypadku w Londynie- musiałam bardzo uważać, aby wysiąść na odpowiednim przystanku. Jak dla mnie wszystko tutaj było do siebie podobne, a na dodatek ruch odbywał się lewą stroną drogi, do czego nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić.
W końcu udało mi się dotrzeć do szkoły. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że rozpoczęła się już druga lekcja, ale nic na to nie mogłam poradzić. Co miałam niby zrobić? Tłumaczyć się? To nie wchodziło w grę. Postanowiłam zachowywać się tak jak sobie obiecałam. Dystans do wszystkiego co mnie otaczało był moim prawdziwym przyjacielem w takich momentach.
Dwukrotnie zapukałam do drzwi i weszłam do sali lekcyjnej.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam ledwo zwracając uwagę na nauczycielkę
-Czym było spowodowane?- spytała
-Niczym konkretnym- stwierdziłam i zajęłam swoje miejsce
Momentalnie mój wzrok podążył w kierunku Nadii, która machała do mnie z swojej ławki.
-Przepraszam- powiedziała bezgłośnie
Machnęłam ręką, bo nie miałam jej tego za złe. W końcu mogłam wstać wcześniej, albo chociaż w ogóle nie wybierać się do szkoły tego dnia.
-Berenika może ty nam coś powiesz na ten temat?- usłyszałam
-Nie sądzę-stwierdziłam i popatrzyłam niemalże wyzywająco na nauczycielkę.
To nie był mój cel, ale mimo wszystko wyszło, że właśnie postawiłam się jednej z najsurowszych nauczycielek w szkole. Przez chwilę zastanawiałam się jakie mogą dla mnie wyniknąć z tego konsekwencje, ale jak się równie szybko okazało, nie miało ich być w ogóle. Zaskoczona? Tak bardzo. W mojej starej szkole za takie zachowanie już byłabym u dyrektora, albo chociaż byłby telefon do rodziców (w tym wypadku do mamy). Tutaj? Nauczycielka spojrzała na mnie surowym wzrokiem, ale nie powiedziała ani słowa. Zaskoczyło mnie to, ale równie dobrze wiedziałam jak mogę to wykorzystać.
-Widziałaś jej minę?- ekscytowała się Nadia, kiedy opuściłyśmy salę zajęciową
-Tak- zaśmiałam się
-Aż dziwne, że Ci nic nie powiedziała...
-Jest piątek- powiedziałam zmieniając temat- wychodzimy gdzieś dziś wieczorem?
-Jakie propozycje?
-Jakiś klub?- zaproponowałam
-Załatwię transport i będę u Ciebie o dziewiątej, może być?
-Jasne- zgodziłam się
Miałam nadzieję, że uda mi się poznać jakiś nowych ludzi. Jakoś nie zależało mi na ciągłym siedzeniu w domu i uczeniu się bez przerwy. Skoro moja mama postanowiła całkowicie odmienić nasze życie, to zamierzałam chociaż w części decydować jak ono będzie wyglądać.
Teraz nasuwało się jedno pytanie. Co ubiorę?
Postanowiłam skupić na tym całą swoją uwagę, Wiedziałam, że ciągłe rozpamiętywanie tego co straciłam, nie przyniesie najmniejszych skutków nawet jeśli byli to moi przyjaciele. Jak na razie nie miałam najmniejszego pomysłu co zrobić, aby móc z nimi porozmawiać chociaż przez chwilę. Tęskniłam za nimi, za znajomymi i za rodziną, którą zostawiliśmy w Polsce. Miałam dziwne wrażenie, że zaczęło się coś nowego i od tego czasu już naprawdę nigdy nie będzie tak jak wcześniej.
20:45
Stanęłam przed lustrem i ucieszyło mnie to co zobaczyłam. Wyglądałam ładnie i seksownie jednocześnie, Byłam już w pełni gotowa na rozpoczęcie nowego życia. Pomimo, że chciałam wrócić do Polski, tak tej nocy postanowiłam zapomnieć o wszystkich swoich dotychczasowych problemach. To miała być nasza noc, pełna głośnej muzyki i alkoholu.
Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze.
Wiedziałam, że tak będzie.
_________________________________________________
Proszę o skomentowanie każdej osoby, która przeczytała ten rozdział.
Chciałabym wiedzieć dla ilu osób piszę.
Rozdział pojawił się późno, ale to ze względu na brak czasu...
Bardzo lubię Twoje blogi, więc pisz dalej i nie przestawaj ;) I nieważne że późno, ważne że jest :D
OdpowiedzUsuńCzytam kazdy rozdzial =)
OdpowiedzUsuńNa razie Twój blog zapowiada się SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ;)
Świetny :) Kiedy kolejny???
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
Usuń